Wybrałam się na zwyczajny spacer - więc i ubranie było zwykłe - no takie, że szkoda podrzeć i ubrudzić i ,,, szybko pożałowałam. Dotarłam pod skałę na Bednarzach i pomyślałam, że byłoby fantastycznie wejść na górę, ale buty nie pozwalały... Odnalazłam małą jaskinię na poziomie ziemi i można by spróbować wcisnąć się do niej - ale... szkoda spodni. Trudno, ruszyłam tam gdzie zapowiadała się zwykła droga - lekko w górę blisko Zapaści. Szybko zorientowałam się, że o ile droga choć lekko pod górę to jest zwykła tak po prawej stronie mam wąwóz. Doszłam drogą do wzniesienia mijając po lewej pola i zawróciłam. I weszłam w ten wąwóz. To nic, że buty nieodpowiednie... Musiałam! Przeszłam wąwóz, nie jest tak duży jak w Piekle ale też urokliwy, płynie nim potok. Nie jest też tak głęboki, więc łatwo wspiąć się w dowolnym miejscu do góry z powrotem na ścieżkę. Z drogi trudno się domyślić, co kryje się za drzewami, trzeba przedrzeć się przez gąszcz pokrzyw i krzaków by go zobaczyć - więc zaskoczył mnie. Zaskoczył mnie jeszcze z jednego powodu, ale to już inna historia...