top of page

po Sznurach w kaloszach

  • Zdjęcie autora: Kinga
    Kinga
  • 8 sty 2018
  • 2 minut(y) czytania

Kolejne miejsce widywane z drogi - niby blisko a nigdy nie odwiedzone. Można się tam dostać od Maciejówki i od ulicy Dolnej. I pewnie jeszcze na kilka innych sposobów. Wzięłam je na trzy razy.

Spacer pierwszy - dość eleganckie kozaczki. Dość szybko pożałowałam takiego obuwia, ale nie spaceru. Podmokły, błotnisty teren z laskiem, przecięty Rybnianką, nad nią betonowy mostek - a widok oszałamiający. Za chwilę zaczynają się po lewej wierzby, z prawej mam ogromny podmokły ugór i oddzielający go ode mnie rów z wodą - teraz już częściowo zarośnięty. Pośrodku ścieżka, którą właśnie idę i która doprowadziła mnie do miejsca zrytego przez dziki. W końcu zrobiło mi się lekko nieprzyjemnie i zawróciłam.

Spacer drugi - kalosze. Nie są eleganckie, ale są niezawodne jeśli chodzi o możliwości spacerowania po bajorach. Przechodzę przez maleńki mostek na to podmokłe pole i brnę przez niską wodę do przodu. Słyszę coraz wyraźniej głosy ptaków. One mnie też dobrze słyszą, bo w końcu podrywają się do lotu i są w tym szybkie - nie mam okazji zrobić im zdjęcia, ale widzę, że są szare duże i odlatują z pełnym majestatem. Jestem pod wrażeniem. Sprawdzam w domu wraz z odsłuchaniem odgłosu - żurawie!

Spacer trzeci - te same kalosze. Jest sobotni ranek, mi towarzyszy Józef a świat mokradeł wychyla się z mgły i jest zjawiskowo. Zaraz na początku spaceru z zarośli z hałasem wyfruwa bażant, w ostatniej chwili udaje mi się zrobić zdjęcie. Śmiało już idę mokrymi łąkami - i właśnie czuję jak małym strumyczkiem do lewego kalosza wpada woda. Szybko robi mi się zimno. W dodatku miejscami jest tak grząsko, że z trudem wyciągam nogi. Józef jest rozsądniejszy i idzie skrajem, gdzie jest mniej wody i błota. Docieramy do końca łąki i ścierniska kukurydzy, zawracamy. Widzę na środku ambonę do obserwacji zwierząt. Przychodzi mi do głowy wspaniały pomysł by tam dojść i zrobić zdjęcia z góry. No cóż - w kaloszach ciężko wejść, więc zdjęcia są z 3-4 stopnia, a wracając do drogi zapadamy się w błocie. Ratunkiem jest szybkie stawianie kroków. Na koniec wycieczki jeszcze jedno ugrzęźnięcie - tym razem to auto... Spod kół na szyby i boki leci błoto. Jedno z nas musi wysiąść i pchać...

Jeśli kogoś kuszą krajobrazy podmokłych ogromnych łąk to gorąco polecam. Proponuję również zabranie ze sobą lornetki oraz sprawdzenie przed wyjściem z domu niezawodności kaloszy...

p.s. Józkowi bardzo dziękuję za pomoc z autem.

 
 
na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer
Copyright © Vivamus 2017-2025 All rights reserved
vivamus_element_preview.png
na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer
bottom of page