top of page

wolny strzelec, hipis nieco już wyłysiały - człowiek orkiestra

  • Zdjęcie autora: Kinga
    Kinga
  • 27 lis 2018
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 16 lut 2023


Tak o sobie (pierwsza część tytułu) mówi Ryszard Baka - jedna z najbardziej pozytywnych osób jaką znam. Kto zna Ryśka - rozumie skąd druga część. A kto nie zna - niech posłucha.

Zdjęcia i Spacery - Skąd przybywasz?

Ryszard Baka - Przybywam z wędrownego szlaku, jakim było moje życie zawodowe zmuszające mnie do ciągłej zmiany miejsca - nikt nie przywiezie mi kościółka, kapliczki, pałacyku czy portalu zamku pod dom, więc to ja musiałem tam jechać, a że ratowanie takich obiektów zajmuje sporo czasu, to i moje pobyty poza miejscem zamieszkania bywały niejednokrotnie bardzo długie, czasami cały rok spędzałem na wyjazdach. Tak fizycznie, to z Dolnego Śląska, z miasta, w którym spędziłem większość życia - Świdnicy, ale które wielokrotnie opuszczałem na dłuższe lub krótsze pobyty gdzie indziej; czasem na kilka dni, czasem na parę tygodni a bywało - na wiele miesięcy.

Rysiek - grafik, kamieniarz, geolog pasjonata, dekorator, renowator, aktor - pasjonat życia zakochany w swojej żonie i córkach.

ZiS - Opowiedz o swojej przygodzie z teatrem.

RB - To było jeszcze w latach siedemdziesiątych w Świdnickim Ośrodku Kultury zawiązał amatorski zespół teatralny; razem z moim przyjacielem Lolkiem zaczęliśmy przychodzić na próby, trwało to kilka miesięcy. Niestety - musiałem na dłuższy czas wyjechać w sprawach zawodowych i nie wystąpiłem na premierze. Tylko trochę scenografii po mnie zostało. Tych scenograficznych przygód było więcej, bo w czasie, gdy uczęszczałem do Studium Reklamy w Warszawie, poznałem totalnie ześwirowanego na punkcie teatru kolegę - Tomka, który wyciągał mnie wieczorami na spektakle w różnych teatrach , a że miał też kolegów w pracowniach teatralnych, wiec czasami była możliwość przyłożenia ręki do powstających w nich dekoracji.... Najlepiej wspominam Teatr Studio pod ówczesna dyrekcją Józefa Szajny...ale to cała, osobna historia. Była tez krótka współpraca ze scenografem, Józefem Napiórkowskim, podczas Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie-Zdroju....heh, to były czasy! Do naszej pracowni dekoratorskiej w Słotwinie kolo Świdnicy przychodził często Ryszard Latko, pisarz i dramaturg. Co kilka dni czytał nam fragmenty swojej sztuki "Tato, tato- sprawa się rypła", którą pisał na konkurs ogłoszony przez teatr "Ateneum" z Warszawy i która stała się przebojem teatralnym końca lat siedemdziesiątych oraz kanwą filmu ,,Sprawa się rypła" w reżyserii Janusza Kidawy z Franciszkiem Pieczką w roli głównej. I tu historia zatoczyła koło....Podczas rozmowy telefonicznej z Ryśkiem Latko, już w czasie, gdy zamieszkałem w Rybnej, usłyszałem od niego, ze w pobliżu Rybnej , czyli w Okleśnej, działa teatr, który właśnie wystawia jego sztukę....i postanowił nas ze sobą poznać. Tak się stało i po kilku rozmowach z szefem teatru "Tradycja" z Okleśnej, Zbyszkiem Klatką, w porozumieniu ze Stowarzyszeniem ,,Wokół Rybnej" zespół teatralny przyjechał do nas i wystąpił przed rybniańską publicznością. Jako kolega autora sztuki zostałem zaproszony na spotkanie, podczas którego dostałem propozycję, aby pomóc przy scenografii nowego przedstawienia....no, i tak powstała scenografia do ,,Folwarku zwierzęcego" wg. Orwella. Przypadkiem zupełnym, podczas jednej z pierwszych prób "Folwarku" zastąpiłem nieobecnego aktora i.....tak już zostało!

ZiS - Czy to co robisz przeplata się ze sobą?

RB - Tak, wszystko, co robię to jeden warkocz zdarzeń, wyobrażeń, marzeń i konkretów, wszystko ma związek ze sztuką, mała i wielką, przez duże "S", z szacunkiem dla pracy, rzemiosła i artystycznego podejścia dla każdej czynności, jaką człowiek się zajmuje. W prozaicznych, codziennych zajęciach i czynnościach trzeba dostrzegać piękno.

ZiS - Ty i Rybna...

RB - Do Rybnej przyjechaliśmy wraz z żoną, córkami i teściem "Dziadkiem Desperado" wiosną 2008 roku i.....chyba wrosłem w to miejsce. Dobrze się tu czuję. Znowu historia zatoczyła koło - mój Tato wraz z braćmi wyemigrował z okolic Krakowa na Ziemie Odzyskane w 1945 roku...

ZiS - Co robisz gdy nic nie robisz?

RB - Co to jest "nic nie robić "? Permanentnie remontuję nasz dom, działam w Stowarzyszeniu, gram w teatrze, czasami rysuję i wystawiam swoje prace (od czasu do czasu jakiś wernisaż robię), mam swoje własne stowarzyszenie (Klub Wędkarski), czasem podróżuję z Elvi (żona Elwira - dop. ZiS), ale tylko wtedy, gdy nie mam innego wyjścia.

A tak na co dzień.... Zabytki - one wypełniają mi większą część życia - pracuję w różnych miejscach Krakowa, Małopolski, ostatnio była Wielkopolska, dawniej głównie Dolny Śląsk, bywa, że i za granicą (Niemcy, Austria).

I tak dotarłem do emerytury......

....ale nie zamierzam leżeć przed telewizorem i mieszać kanałami.

Pozdrawiam miło....

na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer
Copyright © Vivamus 2017-2025 All rights reserved
vivamus_element_preview.png
na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer
bottom of page