Dom z gliny. Cały, po dach.
Kiedy usłyszałam o domu z gliny - rozpalił moją ciekawość. Musiałam go odnaleźć. Wiedziałam, że jest na Wrzosach, przy drodze na Głuchówki, po lewej. To by była cała moja wiedza na jego temat. No tak - jeszcze to, że jest z gliny. Powinien być dość charakterystyczny, pomalowany (że ultramaryną to chyba już sobie dodałam). Może to najstarszy dom na Wrzosach?
Zmylił mnie ten niebieski kolor ultramaryny, który wyraźnie mi się zapisał w mojej wyobraźni, podobnie jak fakt, że jest niezamieszkany.
Rozpoczęłam drogę jarem wysadzanym bukami, z naniesionymi kamieniami po deszczach. Minęłam uroczy dom pomiędzy jabłoniami, starą stodołę, za nią resztki jakiegoś budynku. Już wychodziłam niemal z granicy lasu i za chwilę ujrzałabym wieżę nadawczą. Zawróciłam.
Dom z gliny nie dawał mi jednak spokoju. Może został przemalowany? Może pochłonęła go zieleń lasu Orlej? Może “przeniósł” się z lewej na prawą??? Rozglądałam się na boki.
Przed domem wśród jabłoni teraz odpoczywała pełna uroku starsza pani. Musiałam podejść bliżej by mnie usłyszała. Dom z gliny? ”To TEN dom”, wskazała ręką za plecami. Nie mogłam uwierzyć...
Dom został zbudowany w 1939 roku przez młode małżeństwo, rodziców mojej rozmówczyni. Glinę do jego budowy (całego, po dach) brano z Orleja, z dołów. Moja rozmówczyni mówi, że dom jest stary i niegodny uwagi, ale jest szczęśliwa w nim mieszkając, a Wrzosy i świeże powietrze niewątpliwie mają wpływ na długowieczność.
Pięknie dziękuję wszystkim zaangażowanym w powstanie tego wpisu a parę, której auto przyblokowałam na drodze uprzejmie przepraszam.