Wchodzę w dolinkę Rybnianki i nie umiem się zdecydować w którą stronę iść. W końcu ruszam w kierunku punktu ujęcia wody. Ósma rano, słońce przebija się przez bezlistne jeszcze gałęzie. Koryto rzeki jest wypełnione wodą i do tego pewnie lodowatą, nie ma szans na nagrzanie się od słońca, temperatura w dolince to miłe 2 stopnie. Dobrze widać o tej porze roku wszystkie skały i szczeliny. Mała jaskinia tuż przy Krzyżu chciałaby przywołać jakieś wesołe skore do odkrywania dzieci, ale jest wypełniona po brzegi śmieciami. Za 2-3 tygodnie będzie tu pięknie, ziemia pokryje się dywanem zawilców, drzewa drobnymi listkami.
Wielka Góra - schodzę prostą drogą do Sosenki. Zastanawiam się ile może mieć lat. Tyle co legenda o niej? Legenda o ojcu odprowadzającym synów na wojnę w 1914 roku i modlącym się o ich szczęśliwy powrót. Od tego czasu wisi kapliczka z Chrystusem w podziękowaniu za ich ocalenie. Uświadomiłam sobie, że do Sosenki prowadzą 4 drogi z czterech stron świata. Jakim punktem kiedyś było drzewo lub co było przed nim skoro tu się krzyżują szlaki? Wśród drzew skrywa się jar - mój ulubiony - Piekło. To w kierunku południowym. Od wschodu droga prowadząca do kolejnego punktu ujęcia wody, Orlej wyznacza kierunek zachodni, a Sanka północ. Cudownie widać góry, pojawił się nawet efekt Halo za słońcem. Kiedy wracam czuję już na plecach promienie. I tu wiosna budzi się nieśmiało. Wolę jeszcze odsłonięty teren i rozgrzewające ciepło, ale już niebawem dla mnie będzie przyjemniejszy chłód dolinki. A Wy - którędy dzisiaj pójdziecie?