Są sny, które do nas wracają, stanowią ciąg. Czasem są bardzo wyraziste, a czasem rozmyte, trudno nam powiedzieć - co to za miejsce i ludzie, pozostaje tylko jakieś nieokreślone wrażenie.
No więc mam sen - śni mi się kraina niczym raj. Pośród drzew tafla wody. Obchodzę ją spokojnie jak tylko obchodzić można we śnie by nie płoszyć ptaków. A ptaków tu jest wiele - rajskie ptaki o ogromnych skrzydłach, zbierają się do lotu z szuwarów zatopionych w obłokach porannej mgły unoszącej się nad wodą. We śnie nic mnie nie trzyma przy ziemi, mogę unosić się nad wodą tak jak ptaki. Mogę zaglądać do ich gniazd a mogę jak snuć się jak wodna nimfa i podglądać sekretne życie ryb i żab.
Mam taki sen, i on czasem wraca do mnie. Kiedy się budzę czuję się szczęśliwa i mam dużo zapału. Ale ostatnio w rajski sen zakrada się coś złego. Budzę się z krzykiem. Boję się ponownie zamknąć oczy by zło nie odżyło, nie zakorzeniło się, nie przerodziło się w jawę. Śni mi się potwór, który zbliża się do rajskiego jeziora i otwiera wielką paszczę by pochłonąć te cuda, rozszarpać zębami drzewa dookoła, sięgnąć wody, wchłonąć ją a razem z nią gniazda ptaków. Budzę się z krzykiem, nie mogę się uspokoić. Droga ekspresowa wzdłuż potoku i park rozrywki w Brodłach to nie senna mara.
To nadchodzi.
Obudź się!