top of page
Zdjęcie autoraKinga

na północ od Rybnej

ale tylko trochę, a właściwie to nawet na granicy.

Inny świat.

Schodzę do Orleja od wieży nadawczej. Zaledwie 50 metrów dalej od ścieżki, którą schodziłam do tej pory. Wiem co powinnam widzieć z lewej strony, ale nie widzę bo zasłania wzniesienie. Schodzę w dół. Za sobą mam jurę, przed sobą i po prawej krainę zwaną perm.

Schodzę do płynącego dołem potoku. Potykam się o kamienie, więc schylam się i przyglądam im. Ile dzieli mnie do wąwozu Piekło albo Jaskowca? Dwa, trzy kilometry a ocieram się (potykam) o pozostałości życia z innego okresu geologicznego. Jeszcze gdzieniegdzie jurajskie skamieniałości, ale za chwilę wejdę w strefę gdzie rządzi perm. W końcu występujący tu i eksploatowany do lat sześćdziesiątych XXw porfir to właśnie permska pamiątka.

Leżący tu kamień zmienia barwę na czerwoną, brunatną. Koryto potoku raz jest szersze, raz węższe aż dochodzę nim a właściwie wzdłuż niego do rozpadliska i przełomu. Tu muszę się poddać, nie zejdę nim dalej w dół. Wychodzę więc na górę. To miejsce, z którego zobaczę skały gdzie jesienią wypływał strumień wody. Obfite deszcze i "samowolka" natury najprawdopodobniej oberwały i wymyły skały. Patrzę zaskoczona - to teraz inny świat. Świat w kolorze czerwonym. Imponujące urwisko, przełom skalny, koryto usłane kamieniami - ale suche. Niestety z tej strony na pewno się tam nie dostanę. Nawet robiąc zdjęcia muszę się pilnować i kontrolować każdy swój ruch. Dojście musi być od północy, to już zostawiam na następny raz. Powoli wracam do świata jury i kredy. Zostawiam perm. A jeszcze dalej na północ, ale znowu nie tak daleko, zaledwie kilka kilometrów zacznie się karbon. Zupełnie inny świat...


66 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

a gdyby tak...

biała góra

bottom of page