Rybna, złota godzina
Maja i Kuba
"Tutaj dokarmiamy wiewiórkę, tu jest król lasu, a tam królowa - to pokrzywione drzewo". Maja i Kuba prowadzą mnie swoimi ulubionymi ścieżkami. Pniemy się drogą przez Nowy Świat by za chwilę znowu opuścić się w dół, w wąwóz i przejść jego skrajem do lasu zwanego Strug.
Tu jest zjazd w dół (do potoku), tu jest misecka, tu jest taki dół a tu jest nasz szałas!
Ciągle się gdzieś wspinamy lub opuszczamy. Patrzę na miejsca z innej perspektywy - też tej wynikającej z różnicy wieku. Dziecięcy punkt widzenia. Dół bym przeoczyła i szałas zapewne też... Teatr dla dziecięcej wyobraźni. Pole zabaw.
Uwielbiają Rybną. Spacery to podstawa, natura to podstawa - w jakim towarzystwie? Nie z psem (bo skacze) i nie z tatą (nie potrafi się tak skupić na mijanym kamyku). Słyszę - Najgorzej to z psem i tatą! Maćku - wybacz. Zbieramy z Mają polne kwiaty do bukieciku a Kuba opowiada o ptakach i o zbożach. Będzie w przyszłości rolnikiem - jak jego dziadek. Rolnikiem od zbóż. To pszenica, to przenżyto, to owies... Ufam Kubie - czuję, że jest w tym ekspertem.
Maja będzie nauczycielką. Albo oboje będą pomagać w prowadzeniu rodzinnej firmy. Są z niej i z rodziców bardzo dumni. Jak i z historii osiedlenia się w Rybnej Tekielich. Znają ją bardzo dobrze. Od dziadka.
Jeszcze koniecznie powinnam zobaczyć wielkie mrowisko na skalisku. Zawracamy i przecinamy Nowy Świat, wchodzimy między polami w gąszcz drzew. No!!! Mrowisko jest imponujące. Ryzykujemy atakiem broniących własności owadów i podchodzimy maksymalnie blisko by się przyjrzeć.
Wracamy. Idziemy wzdłuż ulicy. Mijamy krzyż. Ja ten krzyż widzę po raz pierwszy! Pewnie gdyby nie ten spacer to nigdy bym go nie wypatrzyła. Zostawiamy pod krzyżem jeden bukiecik a drugi dostaję ja... A dziadek - ten co uczy Kubę historii o okolicy to właśnie Staszek spod Krzyża!
Dąbrowa Szlachecka, w samo południe (prawie)
Milena, Melania, Michał, Maks
Krótkie wahanie czy w lewo czy w prawo i ruszamy (w lewo). Mocna drużyna zaprawiona w wyprawach. Chyba nie mogłam trafić lepiej - Dąbrowę Szlachecką znają na wskroś, a ja nigdy tu nie byłam. Zaczynamy od Kukułówki - już mi się podoba. I nazwa i okolica. Michał jest zapalonym młodym ornitologiem - wymienia ptaki, które widuje tuż przy domu - dzięcioł zielony, jastrząb, bocian, sójka, wilga... Za chwilę mogę sprawdzić na własne uszy skąd nazwa Kukułówka...
Pokazują wierzby i z dumą opowiadają o tradycjach wikliniarskich Dąbrowy.
Idziemy spokojnie, każdy w swoim tempie. Czasem najmłodszy Maksio zostaje w tyle, czasem Melania z mamą, a czasem ja - chłonę widoki. Opowiadają mi o cudach Dąbrowy - tych krajobrazowych i tych społecznych - np. Dzień Sąsiada. Idziemy cudzą łąką - a oni z dumą pokazują tabliczkę w trawie -
TEREN PRYWATNY
WJAZD ZABRONIONY
Spacerowicze mile widziani.
Spacer, a tam spacer - to prawdziwa wyprawa przez kilka miejscowości. Tu nie ma wyraźnych granic - tłumaczą, to już Wołowice, tam Zagacie, a tu Rączna, czasem trudno wyczuć gdzie się jest. Małgosia (mama moich przewodników) upiekła chałkę, siadamy w ogródku i częstujemy się, ciasto jest przepyszne.
Nie brakuje im miasta, zdecydowanie wystarcza to, że dojeżdżają do szkół w Krakowie, Dąbrowa dostarcza wszystkich rozrywek. Daje obcowanie z naturą. Uwielbiają to, a mieszkają tu od kilku lat. W pięknym drewnianym domu z niebieskimi okiennicami - nie sposób pominąć go wzrokiem.
Docieramy do obiecywanego od początku wycieczki stawu i robimy kolejną przerwę. Nad wodą panuje sielska atmosfera, jest pięknie.
I na koniec Powieszon. To już w tej drugiej wsi, ale przecież te granice są tutaj płynne, a widok z góry jest oszałamiający. Warto było przedrzeć się przez zarośnięte do granic możliwości ścieżki i stanąć na drewnianej platformie.
Czy mają swoje ulubione miejsca na spacer? Jest ich cała masa. Cieszą się z każdego zrobionego kroku, wciąż odkrywają okolicę. Odkryli ją też przede mną. A tam - odkryli. Przeczołgali mnie! Wróciłam do domu i padłam!...
Kamień, upalne popołudnie
Madzia
Madzia od września wyrusza do szkoły i jest bardzo rezolutna. Z zapałem opowiada "Ten ostatni dom przy drodze do lasu przypomina mi dom Muminków." I rzeczywiście - jest bardzo podobny, jedyne chyba co go różni to żółty kolor. Madzia ma przygotowane dwie trasy, ale jedną w miarę znam i wybieram las, który jest na wyciągnięcie ręki. To las, który przylega również do Rusocic. Jest piękny. Ścieżki wybiera i przez las prowadzi rzecz jasna dziewczynka, pokazuje mi największe drzewo w okolicy i prowadzi do kolejnego. To już właściwie nie drzewo - było nim kiedyś nim się zawaliło. Było olbrzymie, żal gdyby nie pozostał po nim żaden ślad. Do ułamanego drzewa dorobiono daszek. Wygląda zupełnie jak czyjeś schronienie. Tuż przy nim świeżo odmalowany krzyż z datą 1882. Zastanawiamy się czy to na pamiątkę epidemii cholery.
Z lasu dziewczyny prowadzą mnie na Odwozy - olbrzymie płaskie łąki, z których widok rozpościera się na góry. To ich ulubiona trasa spacerowa. Babia Góra dziś nie zawodzi - wygląda pięknie z tej perspektywy. Pod nogami od czasu do czasu wypatrujemy skamieniałości. Kamień to takie niesamowite miejsce gdzie można szukać i skamieniałości i skrzemieniałych drzew. To najbardziej zaburzony tektonicznie rejon Wyżyny Krakowskiej. Dochodzimy do kolejnego krzyża z tą samą datą jak poprzednio - już przy boisku. Zaglądamy na dziedziniec zabudowań kościelnych z malowniczymi starymi budynkami i studnią. Czas przyjemnie płynie na podziwianiu krajobrazu i opowiadaniach o okolicy. Na koniec prowadzą mnie na przystanek autobusowy. A tam bajecznie kolorowa niespodzianka - bok wiaty przystankowej zapełniony kwiatami. Taka fantastyczna łąka powarsztatowa. Madzia jest mieszkanką Kamienia od urodzenia, kocha to miejsce, jest dla niej bardzo ważne.
Jedna gmina, trzy miejscowości, kilkoro dzieci. Każda z tych miejscowości jest inna pod wieloma względami - ale mają coś wspólnego - fantastycznych młodych ludzi. Dzieci i młodzież, które odkrywają z całym dziecięcym entuzjazmem najbliższy świat. Są dumni z miejsc gdzie mieszkają. Podaj dziecku rękę i wyruszcie na spacer. Patrz jego oczami, odkrywaj na nowo swoją okolicę lub daj się uwieść miejscom, których wcześniej nie znałeś.
Bardzo dziękuję moim młodym przewodnikom za fantastyczne spacery i sporą dawkę wiedzy o okolicach. Serdeczne podziękowania dla ich rodziców - bez Was nie byłoby tego!