top of page
Zdjęcie autoraKinga

redaktor Gabrysia

W Bibliotece Jagiellońskiej huczy od półtrzecia dnia. Kodeks Behema okazał się palimpsestem. Prześwietlenie rentgenem ujawniło wcześniejsze zapiski niejakiego Borzyma, syna Borzygniewa z Żębocina.

Zaczyna się nieźle, prawda? A to dopiero początek. Początek tekstu VI Dyktanda Krakowskiego, które odbyło się w ramach Miesiąca Języka Ojczystego. Pewnie nie wszyscy wiecie, ale na około 500 startujących w nim uczestników 14. miejsce zajęła rybnianka – Gabrysia Niemiec.

Gabi – blond włosy, iskrzące śmiechem oczy. Polonistka, teatrolożka, w wolnych chwilach podpatruje z mężem Jackiem przyrodę, zwłaszcza ptaki.


Gabriela Niemiec

Gabrysia ze śmiechem relacjonuje swój udział w Dyktandzie i chyba nie docenia zdobytego miejsca. Dlaczego? Bo jej prawdziwą pasją jest redagowanie książek. Czym się zajmuje redaktor językowy? To osoba pracująca z tekstem. Dba, by w książkach nie było błędów: stylistycznych, gramatycznych, ortograficznych, fabularnych.

Pytam Gabrysię, co najbardziej ceni w swojej pracy. – Najbardziej [cenię sobie] współpracę z autorem czy tłumaczem. Bo to, co potem dostają czytelnicy, najczęściej wykuwa się wspólnymi siłami. Poza tym każdy z nas, i autor, i tłumacz, i redaktor, zwykle pracuje samotnie, więc taka współpraca jest formą spotkania i możliwością poznania naprawdę ciekawych osób, nawet jeśli jest to kontakt jedynie telefoniczny czy mailowy.

Jakich Gabrysia ma ulubionych autorów i rodzaj literatury? – Od lat uwielbiam Williama Faulknera. W ogóle najbardziej kocham literaturę piękną, ale czasami potrzebuję też lżejszych książek, więc zdarza mi się przeczytać dobry kryminał czy literaturę rozrywkową. Lubię też porządnie napisane książki popularnonaukowe. I na szczęście mam przywilej pracować z takimi książkami, jakie sama lubię czytać.

Gabi podkreśla: Dla redaktora tłumacz jest jak autor tekstu. Pisarz z Finlandii, Japonii czy Stanów nie pisze przecież po polsku. Wszystkie zmiany i poprawki autor albo tłumacz musi zaakceptować. Wiadomo, że zdarzają się trudne momenty, zwłaszcza kiedy wiem, że ta druga osoba nie ma racji (autorzy też mają naprawdę głupie pomysły), ale tak naprawdę im lepszy twórca, tym chętniej współpracuje. Ważne, żeby między nami była chemia, najlepiej podobna wrażliwość na słowo, dane sformułowania, ogólnie na styl książki – wtedy współpraca jest owocna i satysfakcjonująca dla każdej ze stron, także dla czytelnika. Bo tak naprawdę to o niego w tym wszystkim chodzi.


Dziękuję za rozmowę i poświęcony czas oraz życzę Gabrysi ciągłej satysfakcji z pracy oraz sukcesów w kolejnych Dyktandach!


175 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

dzieje się!

w gościach

bottom of page