Grubo ponad sto lat temu była w Zalasiu karczma. Położona w centrum wsi, wtedy galicyjskiej, z portretem cesarza Franza Jozefa na ścianie i wódką "Rżnij Walenty" w ofercie. Czy wiemy co tam się działo. Ano, coś wiemy...
- Karczma należała do mojego dziadka Wincentego, którego drugą żoną była Róża Feluś z Rybnej rocznik 1888. Dziadka nie znałem bo zmarł zanim się urodziłem, ale babcię Różę pamiętam bardzo dobrze. To ona nauczyła mnie czytać. Do końca lat pięćdziesiątych prenumerowała dla wnuków gazety dla dzieci a dla siebie pisma rolnicze i dla gospodyń domowych. W każdym razie o karczmie w domu opowiadało się dużo bo to przez lata była codzienność babci i dziadka. Pamiętam taka historię jak z "Przygód dobrego wojaka Szwejka", która zdarzyła się tu naprawdę. Otóż był w okolicy taki nierozgarnięty chłopak, którego wzięli do wojska do Krakowa. To było jeszcze przed pierwszą wojną światową. I ten chłopak został w CK armii ordynansem jakiegoś dowódcy. Jednego razu dali mu pieniądze i posłali po papierosy dla dowódcy, a że jedynym znanym mu miejscem, gdzie można było kupić papierosy był szynk w Zalasiu, to tam właśnie po nie przyszedł. To jest przecież dwadzieścia parę kilometrów od Krakowa, szedł na nogach więc nie było go ze dwa dni. Zrobiła się z tego afera bo chcieli go sądzić za dezercję. W końcu go jednak nie skazano. Jakoś się wybronił, ale po papierosy już go chyba nie posyłano.
- Do dziś po tej karczmie nie zachowało się nic, ale pamiętam, że jak byłam mała to to gdzieś na strychu czy w stodole plątały się jakieś stare butelki, karafki. Naprawdę piękne, jakby ciosane szkło, jedna niebieska w kształcie ryby. Była też butelka z zabawną etykietą i podpisem "Rżnij Walenty".
Szperam w sieci i nagle mam: "Rżnij Walenty" to popularna na początku dwudziestego wieku wódka czysta. Dodatkowo dowiaduję się, że nazwę zaczerpnięto z powszechnego przed wojną powiedzenia, które miało oznaczać coś podobnego jak teraz "dawaj stary" albo "dalej, nie pękaj". Powiedzenia często używano w czasie gry w karty, gdy rzucano asa, który zbierał wszystko, albo właśnie w karczmach. A więc to takie toasty wznoszono sto lat temu w naszej okolicy.
*Zdjęcie etykiety pochodzi z Internetu.