top of page

szlachetne zdrowie...

Zdjęcie autora: Marta ŁukaszykMarta Łukaszyk

... nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz - pisał Jan Kochanowski kilkaset lat temu i nadal, mimo upływu czasu, słowa te są jak najbardziej aktualne. Ostatnio o zdrowiu i odporności rozmawia się, słucha i pisze częściej niż jeszcze parę lat temu. Może warto więc przypomnieć parę starych sposobów na życie w dobrej formie.


Oto kilka wspomnień:


- Do doktorów się za bardzo nie chodziło. Jak ktoś miał gorączkę to pod pierzynę, wyleżeć to, wypocić i się zdrowiało. Mój tata, który pracował w lesie, prawie nigdy nie chorował, a robił też w największe mrozy. Raz wrócił z lasu słaby, chory. Wypił kieliszek wódki i pod pierzynę, tak się pocił, że rano był mokruteńki, ale przeszło mu bo następnego dnia poszedł do roboty.


- Jak się miało kurzajkę na przykład to się obkładało ją jaskółczym zielem i znikała. Jak to nie pomagało, albo była zima i ziela nie było, to się czekało aż duża urośnie, obwiązywało się ją końskim włosem z grzywy czy z ogona, podwadzało się i dało się wyrwać całą z korzeniem. Pamiętam jak raz mój ojciec miał dużą kurzajkę na ręce i wszystkie te sposoby zawiodły. Poszedł do kowala, ten rozgrzał do czerwoności taki długi drut i wbił mu go w tą kurzajkę a to ino syknęło i było po kurzajce. Ale na pewno go to bolało bo aż krzyknął.


- W domu nie było butów dla wszystkich dzieci i jak zimą chodziliśmy do szkoły to się wymienialiśmy. Raz w butach jeden szedł raz drugi. Ten co miał stopy poowijane tylko w jakieś onuce to wiadomo, że zmarzł, ale grzaliśmy nogi w szkole w popiele bo tam się w piecu zawsze paliło. Babcia i mama umiały robić syropy, wiedziały jak używać ziół i tak się leczyliśmy. Inna sprawa, że jak ktoś we wsi poważnie zachorował to umierał bo na leczenie nie było pieniędzy.


- Dawno ludzie umierali dokładnie na te same choroby co teraz, tylko ich nie leczyli, nie brali leków więc umierali wcześniej. Dziadek Adam na przykład miał astmę. Widzę go jak dziś, w koszuli, kamizelce, kapeluszu i tych jego długich, siwych wąsach, jak idzie do nas do domu i przystaje bo nie ma siły. Tu nie było wtedy wyrównane, więc było takie małe wzniesienie, nie żadna górka konkretna, ale on i tak zawsze tam przystawał bo musiał odpocząć. Widzę go jak tam stoi zasapany, przez tą astmę nie może złapać powietrza, oddycha ustami i kaszle a po chwili rusza dalej. On był wtedy taki stary. Wydawał mi się stary jak świat i na takiego wyglądał a przecież był młodszy niż ja teraz...





na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer
Copyright © Vivamus 2017-2025 All rights reserved
vivamus_element_preview.png
na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer na spacer
bottom of page