Idę od Skotnicy w kierunku wieży nadawczej, ale nie chcę do niej dochodzić. Chcę wejść do lasu Orlej i ścieżką dojść albo skały z wypływającą wodą. No więc idę, już zrobiłam niepotrzebny dodatkowy kilometr, bo źle weszłam, można było prościej ale to nic. Znów schodzę ze ścieżki i brnę dalej w las.
Wróć!
Co to?
Powalone drzewo z wystającymi korzeniami. Drzewo jak drzewo i korzenie też. Ale między nimi masa różnej wielkości krzemieni. Jeden przy drugim. Rozglądam się dookoła - jeszcze jedno takie drzewo i też masa kamieni. Jestem w lekkim lejku, gdy obchodzę pnie drzew pod stopami wyczuwam krzemienie. Masę krzemieni.
Nie mam pojęcia co to jest - robię zdjęcia i pokazuję je Andrzejowi - geologowi z pytaniem czy w tej okolicy to normalne zjawisko.
Nie! Bo to nie są zwykłe krzemienie - to skałki do broni skałkowej, a właściwie nowożytna "pracownia krzemieniarska". Broń taka była robiona od XVII do XIX wieku.
Pistolet skałkowy - krótka broń palna z zamkiem skałkowym, rozpowszechniona na przełomie XVII i XVIII wieku. Zasięg wynosił 50 m. W kawalerii używany powszechnie, w piechocie posiadali je głównie oficerowie. Kawaleria saska strzelała z odległości 20 m. Zastąpiony przez rewolwery i pistolety kapiszonowe. (wikipedia)
XVII - XIX wiek - okres wojen, a więc największego zapotrzebowania na broń i załadunek do niej.
Najwięcej rusznikarzy i puszkarzy w tym okresie jest w Krakowie (!), na Śląsku i w Gdańsku.
Zamek skałkowy – zamek pistoletu skałkowego – ręcznej broni palnej odprzodowej, potocznie nazywanej flintą, od ang. flint – krzemień. Zapalenie prochu na panewce następuje od iskier powstałych przy uderzeniu skałki (kawałka krzemienia) zamocowanej w szczękach kurka o krzesiwo (płytkę metalową) przymocowane z prawej strony broni. Po naciśnięciu spustu broni, kurek ze skałką opadał na krzesiwo. Iskry padały na panewkę z prochem zapalając go. Płomień z panewki poprzez otwór zapałowy z boku lufy dostawał się do komory powodując zapłon ładunku prochowego. (wikipedia)
Do Polski materiał ściągano z Francji. Za czasów Galicji - monarchia austriacka chce (z wiadomych przyczyn) uniezależnić się od tego dostawcy. Zaleca znalezienie rodzimych źródeł krzemienia i rzemieślników ciosających kamień. Znajduję informację, że takie miejsca znaleziono w krakowskim Podgórzu i okolicach Krakowa.
"...produkowano je również pod Krakowem, niemal w całej płd. części Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, w takich miejscowościach, jak: Zelków (produkcji zaprzestano około 1880 r.), Morawica, Mników oraz Ojców (B. Ginter, S. Kowalski 1964, s. 83-84). Wydobywany tutaj krzemień bardzo dobrej jakości zaspokajał potrzeby przede wszystkim armii austriackiej..." *
A więc - skraj Orleja to kolejne miejsce? To bardzo możliwe, niemniej byłaby to jednak pewna sensacja. A my - no cóż, materiał do broni mamy w korzeniach...
Pisząc ten materiał korzystałam z https://www.malopolskaonline.pl/rozmaitosci,Ognisty_kamien_z_Podgorza-22640.html
oraz wikipedia.pl